Obie drużyny niby bezpieczne i ze spokojem mogą patrzeć na przyszły sezon. Z tym, że w Miedzi tak spokojnie nie jest. Kolejny rozczarowujący sezon. Drużyna miała walczyć o awans a tymczasem mają 9 pkt przewagi nad miejscem barażowym i znajdują się w dolnej połowie tabeli. O co więc tutaj grać? Piłkarze muszą grać o swoje kontrakty. Jak wiadomo w Legnicy są dość korzystne warunki dla piłkarzy. Płacone jest na czas, niemało, głupio z tego rezygnować. Ostatnie dwa spotkania Miedź przegrała: 0-3 z Chojniczanką i 0-2 z Wisłą Płock. Obrona niby była solidna, ale przytrafiają się takie klopsy, że to momentami nadaje się do klipu piłkarskie jaja. Atak od dwóch spotkań zawodzi. Nie potrafią zdobyć gola mimo, że sytuacji tworzą sobie całkiem sporo. Jak już zaczyna wpadać to się kończy tak jak z Widzewem (6-1) czy z Flotą (5-0). Do składu wracają Feruga i Kadu, czyli ewidentne wzmocnienie ofensywy. Zabraknie natomiast dwóch walczaków. Nie zagra kapitan Bartoszewicz, który z reguły trzyma całą drużynę w tyłach a także najniższy piłkarz pierwszej ligi czyli Garuch. Także solidny atak, niepewna obrona to wygląda jak przepis na mecz obfitujący w gole. Łatwo oczywiście nie będzie. Wigry ,niby lekceważone przez większość (w tym niejednokrotnie przeze mnie), u siebie wygrały 6! kolejnych spotkań. Widać, że beniaminek jest rozsądnie budowany i spokojnie dopięli swego czyli się utrzymali. U siebie nie mają oczywiście problemów ze zdobywaniem goli. Ba tych goli właściwie nie tracą. I tutaj będzie twardy orzech do zgryzienia dla Miedzi. Jednak jeżeli goście trafią chociaż raz to powinno wszystko zadziałać tak jak sobie to zakładam. Czyli goli braknąć nie powinno.