Na 3 kolejki przed końcem rundy jesiennej napisałem, że Legia - mając już zapewniony awans do fazy pucharowej LE - wygra wszystkie mecze do końca bieżącego roku w lidze. Oczywiście coś mi się pomieszało w stykach i tydzień temu "zmieniłem zdanie", szukając niespodzianki w Zabrzu. Śmiesza sprawa. Tak więc wracamy do pierwotnego zdania. Legia - nie musząc grać na 3 frontach - jest poza zasięgiem wszelkiej konkurencji w Ekstraklasie. I tu szacunek dla Berga, bo doskonale sobie z tego zdawał sprawę. Legioniści zagrali kilka meczów na pół giwzdka, tym samym gubiąc punkty, przy jednoczesnym skupieniu się na LE. I wyszło fantastycznie. Pierwsze miejsce w grupie Ligi Europy i całkiem realny scenariusz, iż Legia zakończy rok z przynajmniej 6-punktową przewagą nad Śląskiem.