We Wrocławiu mamy bezpośredni pojedynek o 4 miejsce a jak wiadomo daje to więcej spotkań rozgrywanych u siebie w fazie finałowej. Jest więc o co grać. Śląsk ostatnio się nieco odmulił w meczu u siebie z Lechią i w końcu zaczęli strzelać gole. O to wcześniej było ciężko, ale się udało. Ostatnio z Lechem co prawda porażka 0-2, ale w pierwszej połowie jakoś tragicznie nie grali. Słabiuteńko było za to w drugiej połowie, gdzie gdyby nie Mariusz Pawełek mogłoby się skończyć zdecydowanie wyższym wynikiem i gdyby się skończyło wynikiem 0-5 Śląsk nie mógłby mieć pretensji do nikogo. Z drugiej strony Wisła, która wciąż pozostaje bez porażki odkąd przejął ją Kazimierz Moskal. Ostatnio udało się nawet wygrać u siebie z Koroną co było niełatwym zadaniem. Ale w kapitalnej formie jest Guerrier, który strzela jak na zawołanie i pozycja z której oddaje strzał nie gra dla niego roli co pokazał ostatnio. W Wiśle dwie poważne absencje. Wypadł Paweł Brożek, najlepszy strzelec zespołu. Nie ma też Guzmics'a czyli podstawowego stopera. Bilans więc wychodzi na 0 pod kątem overa bo niby Brożek ostatnio grał to trzeba uczciwie przyznać, że niczego wielkiego nie grał. Szansa będzie przed Jankowskim lub Stępińskimi będzie to dla nich okazja do pokazania się. Oczywiście nie można zapominać o Stilicu, który jednym podaniem potrafi rozerwać całą obronę. A że obrona Śląska jakimś super monolitem nie jest pokazał chociażby ostatni mecz z Lechem. W tym meczu to Śląsk powinien prowadzić grę. Ale 0-0 urządza piłkarzy Śląska bo wtedy będą oni mieli lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Także Wisła aby myśleć o 4 pozycji musi zremisować 1-1 lub wyżej albo po prostu wygrać. Śląsk urządza każde zwycięstwo + wynik 0-0. Miejmy jednak nadzieję, że wrocławianie nie podejdą tak minimalistycznie do tego i zawalczą o komplet punktów a wtedy powinniśmy oglądać ciekawe spotkanie obfitujące w sytuacje bramkowe.