W niedzielę do gry wracają pucharowicze. Na początek przynajmniej w teorii ciekawe spotkanie. Lechia podejmie Lecha. Przed sezonem Lechia to miała być drużyna, która będzie walczyła z Legią i Lechem o mistrzostwo. Póki co pozostaje im walka o awans do czołowej ósemki. Ale póki co nie wygląda to zbyt optymistycznie. Włodarze zmienili trenera, ale to nie pomogło a według mnie wygląda to jeszcze gorzej niż za Brzęczka. Naszpikowana reprezentantami najpierw zbiera oklep od Ruchu Chorzów, a ostatnio nie potrafi zrobić pół sytuacji w meczu z Cracovią. Tak, wiem, ze grali w "10" od 6 minuty, ale to ich nie usprawiedliwia, żeby nie stworzyć jednej składnej akcji. Mi to wygląda na to, że piłkarze jakoś nie odnajdują wspólnego języka z trenerem i w Nowy Rok Lechia wejdzie z nowym trenerem. Warto zaznaczyć, że nie zagra Michał Mak pauzujący za czerwoną kartkę. A to właśnie Michał Mak jako jedyny starał się ciągnąć zespół w meczu z Ruchem. A Lech? Wszystko wskazuje na to, ze Lech powoli, mozolnie odbudowuje swoją pozycję w lidze. Jedno co zmienił Urban to przede wszystkim defensywa. Lech teraz traci mało goli. Ciężko im strzelić gola. Nawet jak się uda wymanewrować defensywę to w kapitalnej formie jest Buric. Lech oczywiście może być bardziej zmęczony, ale Urban umiejętnie rotuje składem. Dziś w Lidze Europy zagrali Thomalla i Formella, więc zapewne w lidze zobaczymy Pawłowskiego i Hamalainena a to jest wzrost jakości o przynajmniej 200%. Jest jeszcze w niezłej formie Gajos, jest Linetty, jest Lovrencics. Na Lechię w obecnej formie zdecydowanie powinno wystarczyć.