Z jednej strony ekipa "over'owa" (the Toffees), z drugiej "under'owa (the Tigers). Aż dziw bierze, że podopieczni Steve'a Bruce'a nie przegrali od 4 ligowych kolejek. Owszem, nie grali z tuzami, ale bilans 2-2-0 w konfrontacjach z ekipami takimi jak AV, (0:0), WHU (1:0), Newcastle (3:2) czy Cardiff (1:1) robi wrażenie. Z kolei fenomenalnie grający pod wodzą Martineza Everton poległ w ostatniej kolejce z MC (1:3). Jeżeli jednak widzę w składzie the Blues zawodników takich jak Baines, Barkley czy Lukaku, trudno jest przewidywać, że nie odmulą się właśnie w meczu z beniaminkiem. Everton zapewne ponownie wrzuci wysoki bieg, chcąc przejechać się po Tygrysach. I myślę, że tak zrobią. Z drugiej jednak strony, pamiętam mecz Everton - Newcastle, w którym the Toffees wygrywali już 3:0, grając przy tym koncertowo. Skończyło się skromnym 3:2. Nie przewiduję powtórki, ale biorąc pod uwagę "grę na tak" Evertonu, zupełnie bym się nie zdziwił, gdyby wygrali, ale nie "do zera".