Wystarczy spojrzeć na większość meczów Niebieskich, w których wystąpili "po wpadce", aby dojść do wniosku, że dzisiaj raczej nie będzie niespodzianki. Chociażby w ostatnich tygodniach Chelsea zremisowała z WBA (2:2), aby w kolejnej kolejce zmiażdżyć WHU (3:0). Jeszcze wcześniej miała miejsce porażka z Newcastle (0:2), a już w środku tygodnia the Pensioners rozbili Schalke (3:0) w LM. No i teraz historia zatacza koło, ponieważ ekipa Mourinho zagra ze Świętymi po porażce w LM z Basel (0:1). Tyle tylko, że na Bridge przyjeżdża Southampton, czyli świetna defensywa (7 straconych goli, w dalszym ciągu lider tej klasyfikacji w PL), w dodatku podrażniona porażką (niestety spowodowaną "dryblingiem" Boruca) z Arsenalem (0:2). Dlatego też, nawet jeżeli Chelsea wygra, to będzie to raczej zwycięstwo wymęczone. Fajnie podsumował po jeden z angielskich żurnalistów, twierdząc, że "wygra Chelsea, ale tylko i wyłącznie po stałym fragmencie gry". Takiego właśnie meczu się spodziewam. Będzie to mecz w dalszym ciągu szukającego optymalnego ustawienia Mourinho z mocno zmobilizowanymi piłkarzami Pochettino, którzy będą chcieli zmazać plamę z the Emirates.