Odnosząc się do
the Lilywhites, szokującym jest, że piłkarze Andre Vilasa - Boasa nie zdobyli gola od ... 3 meczów (
MC 0:6,
Newcastle 0:1,
Everton 0:0). Przecież mają w swoim składzie chociażby dwa wiatraki w postaciach Townsenda i Lennona oraz Soldado. I o ile do meczu na Etihad Stadium z MC można było patrzeć na to z dowierzaniem (w końcu
Koguty przed meczem z the Citizens miały tylko 6 straconych goli), o tyle kompromitująca porażka 0:6 sprawiła, że wszyscy kibice z White Hart Lane są w szoku. Z kolei grubo pomyliłem się grając w stronę Leverkusen w środku tygodnia. Wpłynął na to wynik MU w
Cardiff, gdzie w ostatniej kolejce
Czerwone Diabły zremisowały 2:2 (dla przykładu, wczoraj Arsenal spokojnie wygrał 3:0 na
Cardiff City Stadium). Myślałem, że drużyna Moyesa w dalszym ciągu uczy się nowego trenera, a tu nagle 5:0 i przypomnienie starego dobrego fergusonowego
MU. Ktoś powie: Bayer przestraszył się
MU i dlatego tak zagrał. Odpowiem: to dlaczego Cardiff nie przestraszyło się
the Red Devils? Prawda jest taka, że
MU ma za sobą 11 meczów bez porażki we wszystkich pucharach i ostatnimi czasy (za wyjątkiem meczu w Cardiff) gra bardzo dobrą, wyrafinowaną (jak za Fergiego) piłkę. W fenomenalnej formie jest Rooney (3 asysty na BayArena) i po prostu patrząc na niego, ręce same składają się do oklasków. Do tego w meczu na WHL może już zagrać Robin Van Persie, więc siła ofensywna gości wzrośnie jeszcze bardziej. Podsumowując, typy w stronę gości zdają się być logiczne.
Tottenham zagra z zespołem, który jest na fali wznoszącej. Dodatkowo, po wczorajszym meczu Cardiff - Arsenal (0:3), strata
MU do lidera wynosi już 10 punktów. Jedyny "pozytywny' typ w stronę
Tottenhamu to "under 3,5" ponieważ nie wierzę, że będąc po katastrofalnym meczu z MC (0:6), AVB pójdzie na wymianę ciosów. W szczególności mając na uwadze wyśmienitą formę Rooneya.