Można by rzecz, iż obydwie drużyny "zamieniły się formami". W pierwszej fazie rozgrywek to Święci robili niesamowite wyniki (przez długi okres ciesząc się najszczelniejszą defensywą w PL), po to tylko, by teraz, po 15 kolejkach mieć trzypunktową stratę do Srok. Ale nic w tym dziwnego, skoro piłkarze Alana Pardew zrobili 15 z 18 możliwych punktów w ostatnich 6 kolejkach. Po drodze pokonali między innymi Chelsea (2:0), Tottenham (1:0), przegrali ze Swansea (0:3), a wisienką na torcie było pokonanie MU na OT (1:0) w ostatniej kolejce. Tak więc teoretycznie, biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję, logika sugerowałąby granie w stronę gospodarzy. Nic z tych rzeczy. Southampton, po kilku słabszych meczach, w końcu zaskoczyl, remisując z MC (1:1) po kapitalnym golu Osvaldo w ostatniej kolejce. Ale nie sam remis był najważniejszy. To, co rzuciło się w oczy, to granie "swojej piłki" nawet pod nieobecność znacznej liczby zawodników. Dlatego też jestem raczej spokojny, że nawet bez Wanyamy, Clyne'a czy Davisa, Saints pojadą na St Jams' Park jak po swoje. Teoretycznie można też tu szukać goli. W końcu na przeciwko siebie staną asiory takie jak Gouffran i Remy VS Lallana i Rodriguez.