Niby
Cardiff ma 4 punkty przewagi nad strefą spadkową, ale sytuacja w tym klubie zdaje się beznadziejna. Brytyjskie media donoszą, że większościowy udziałowiec the Bluebirds (Vincent Tan) zastanawia się, czy zwolnić menadżera Mackaya przed, czy może po meczu na Anfield. Poszło o to, że Mackay chciałby dostać finanse w styczniowym okienku transferowym na wzmocnienie składu, podczas gdy Tan stwierdził, że Mackay wydał zbyt dużo przed sezonem. Tak więc niby Walijczycy mają za sobą zwycięstwo z
West Bromem (1:0), a pojadą na AR jak na ścięcie. I ścięcie tu jest idealnym słowem. Niesamowitym jest, jak maszyna Rodgersa zareagowała na wstydliwą porażkę z
Hull City (1:3). Od tamtego momentu, the Reds rozegrali 3 mecze, gromiąc rywali i strzelając po drodze aż 14 goli (
Norwich 5:1,
West Ham 4:1,
Tottenham 5:0). I kilka piorunujących statystyk, które doskonale ilustrują nieprawdopodobną dyspozycję ekipy z Merseyside. Sam Suarez zdobył już 17 goli w lidze, co jest lepszym wynikiem niż ... 10 zespołów uczestniczących w tegorocznych rozgrywkach PL! Inna, równie ciekawa statystyka, ilustruje, że Czerwoni zdobyli aż 25 goli w pierwszych połowach meczów (stąd "1 HT" w FF). Co ciekawe, w całym 2013 roku
Liverpool zdobył aż 79 goli, co jest lepszym wynikiem o 4 gole od MC (chociaż pamiętajmy, że do końca sezonu na Etihad pracował "hamulcowy" Manicni). I jak tu oczekiwać, że the Bluebirds będą w stanie ugrać cokolwiek na AR. Przed ostatnimi kolejkami chwaliłem nie tylko Suareza, ale i Gerrarda, Sterlinga czy Coutinho. Po meczu z Kogutami (5:0), pod nieobecność Gerrarda, do tego grona należy dorzucić niedocenianego Hendersona, jak i coraz lepiej radzącego sobie na boku obrony Flanagana. Często
Lpool potrafił zawodzić w takich meczach, ale teraz raczej nie ma tu opcji na niespodziankę. Są w zbyt wielkim gazie, aby zatrzymać się na CC. Tym bardziej, że już w Boxing Day czeka nasz nieprawdopodobna uczta ->
Lpool jedzie do MC