Nic dziwnego, że West Ham spadł do trefy spadkowej, skoro z ostatnich 11 meczów podopieczni Big Sama wygrali tylko jeden. Niemniej jednak trzeba dostrzec światełko w tunelu. Młoty w ostatnich 4 meczach zdobyły zaledwie punkt, ale po drodze mierzyły się kolejno z Liverpoolem (1:4), Sunderlandem (0:0), MU (1:3) oraz Arsenalem (1:3). Jak nie trudno zauważyć, ciężko było liczyć na 3 punkty przynajmniej w 3 z 4 wymienionych przeze mnie meczów. I największym światełkiem w tunelu była większość meczu z Arsenalem, gdzie w Boxing Day Młoty już nawet wygrywały, by polec 1:3. Ważnym też jest, iż w meczach z wymienionymi przeze mnie tuzami the Irons zawsze strzelali, a z takimi Kanonierami mieli 3 setki jeszcze w pierwszej połowie. Dlatego też słowa Sama Allardyce'a po meczu z Arsenalem są jednoznaczne: "mecz z the Baggies jest meczem za 6 punktów i rzucamy na to spotkanie wszystkie siły".

Z kolei the Baggies, czyli zespół obecnie prowadzony przez tymczasowego trenera (Downinga) - zdobył cenny punkt na White Hart Lane (1:1 z Kogutami). Mówi się, że następcą Steve'a Clarke'a ma być Pepe Mel, aczkolwiek po meczu z Tottenhamem eksperci są zgodni, że zwolnienie Clarke'a było złą decyzją ponieważ Albion to w dalszym ciągu dobrze poukładany zespół. Niby tak, ale brak zwycięstwa w ośmiu kolejnych meczach robi swoje.

Konkludując, Allardyce powiedział jednoznacznie, że rzuca wszystkie siły na ten mecz. Młoty spadły do strefy spadkowej, i zapewne kluczowym jest wyskoczenie z tej strefy jeszcze przed nowym rokiem. Jakby nie było, dałoby to większą nadzieję, a zarazem zachęciło właścicieli do większej aktywności w zbliżającym się okienku transferowym. I osobiście jestem zdania, że po naprawdę dobrych momentach w meczu z Arsenalem (1:3), Młoty nie przegrają tego meczu.