Mecz, na który ostro ostrzę sobie apetyt. Dwa zespoły, które zapewne będą do ostatniej kolejki bić się o utrzymanie, ale też dwa zespoły, o których po ostatniej kolejce pisano w samych superlatywach. W skrócie, zarówno Orły, jak i Kanarki, poległy z zespołami z Manchesteru, ale wystarczy przeczytać kilka wypowiedzi z prasy, aby dojść do wniosku, że były to porażki ... nie zasłużone (Norwich), lub pechowe (CP). A więc, o the Eagles pisano: "Crystal Palace nie okazał strachu na Etihad" (bo prawie ukąsił, Joe Hart został wybrany zawodnikiem meczu!), "zawodnicy Pulisa pokazali niesamowitą dyscyplinę" (nic dziwnego, bo to Pulis), "Orły stworzyły sobie kilka bardzo dobrych szans" (a przecież chwali się ich tylko za defensywę). Z kolei o Kanarkach pisano: "Podopieczni Hughtona stworzyli sobie masę sytuacji przeciwko MU", "Norwich stworzył sporo problemów United", "Czerwone Diabły strzeliły gola z niczego, zupełnie wbrew temu, co się działo na Carrow Road" (jak to Anglicy nazywają "against the run of play"). Reasumując, po takich meczach, z takimi rywalami, obydwie ekipy wyjdą mocno podbudowane na Selhurst Park. I nawet biorąc pod uwagę, że logika nakazywałaby tu szukać "undera", widzę tu mecz na noże, w którym każda z drużyn będzie chciała zgarnąć pełną pulę. Nie wierzę, że skończy się na skromnym 1:0 (w debiucie Pulisa u sterów CP, Orły poległy 0:1 z Norwich w listopadzie). Tak więc mamy tu dodatkowy element "rewanżu". Zapewne Tony Pulis już zaciera łapki przed tym meczem.