Same analogie pomiędzy the Villans i the Red Devils po pierwszej kolejce. Zarówno jedni, jak i drudzy mogli stracić 2-3 gole pierwszych połowach swoich meczów odpowiednio w Bournemouth (Bournemouth-AV 0:1) oraz na Old Trafford (MU-Spurs 1:0). Wygrało jednak doświadczenie (AV) oraz cwaniactwo połączone z jakością, plus trochę szczęścia (MU). Dlatego też zapewne wiele osób poszuka w tym meczu niespodzianki w postaci zapunktowania przez zespół Sherwooda.

Ja jednak widzę to trochę inaczej. Jak pisałem przed inauguracją, zespoły Van Gaala zazwyczaj zaczynają słabiutko, by się później rozpędzać. I tak sobie myślę, że słabszych pierwszych 20 minut Czerwone Diabły po prostu nie mogą już rozegrać. To, że na początku meczu z Kogutami nie stracili gola, to zwyczajne szczęście.

Później jednak było już lepiej. O ile "Rooneya w zasadzie nie było na boisku", to właśnie Wayne był najbliżej Walkera, kiedy ten strzelał historycznego swojaka na inaugurację ligi.

Fenomealy mecz rozegrali Smalling i Romero, a odnosząc się do ofensywy, bardzo dobrze wyglądał Young. Widać też spory potencjał w Depay'u. Jest jakość, dlatego też przy całym szacunku dla wyniku chłopców Sherwooda na inaugurację, jestem zdania, że Manchester United zrobi kolejny krok do przodu.