Czytając info dotyczące weekendowych meczów, wpadłem na fajny fragment. Mianowicie: "Mecz ten jest trudny do przewidzenia ze względu na fakt, że Klopp zaczyna budowę, podczas gdy Mourinho balansuje na granicy samodestrukcji". Niezłe. I do tego dorzućmy wyniki z meczów Pucharu Ligi, gdzie Chelsea poległa w konfrontacji ze Stoke, podczas gdy Klopp odniósł swoje pierwsze zwycięstwo pokonując Bournemouth.

Mimo tego, tak jak nie lubię Portugalczyka, tak też jestem zdania, że nie przegra on tego meczu. Jakby nie było, to, że Niemiec dopiero zaczyna budowę jest korzyścią dla Mou, który zna swój zespół od dawna. Śmiem twierdzić, że ten faktor sprawi, iż the Blues nie przegrają z Liverpoolem.

Niemniej jednak z zapartym tchem będę się przyglądać, jak "najlepszy trener świata" (za którego się uważa) będzie radzić sobie z kryzysem.