Liverpool w sztosie. To co zawodnicy Herr Kloppa zrobili z MC (4:1), to była istna poezja. Jeżeli miałbym użyć jednego słowa do tego, co Lpool zrobił w pierwszej połowie na Etihad, nazwałbym to "furią". Po prostu zmietli the Citizens. Do tego dorzućmy jeszcze fakt, że w ostatnim meczu na AR, the Reds przegrali z Crystal Palace (1:2). Tak więc motywacji nie zabraknie. Natomiast the Swans na równi pochyłej. Coś nie mogą się odbić, co ilustruje chociażby męczarnia z Bournemouth, kiedy to drużyna Monka przegrywała już 0:2, finalnie remisując 2:2. Szkoda, bo razem z całym zespołem zjeżdża jeden z moich ulubionych napadziorów, jakim jest Gomis.