Kupuję argumentację, że the Villans rzucili białą flagę, nie robiąc żadnych transferów w kontekście walki o utrzymanie w PL. A przypomnę, że stało się tak nawet w obliczu nieprawdopodobnych pieniędzy, które wejdą do PL z praw telewizyjnych w nowym sezonie. No ale działacze AV - chyba słusznie - uświadomili sobie, że tak duża strata do bezpiecznego miejsca jest po prostu nie do odrobienia. Mission impossible. Do tego nie pomagają sami zawodnicy. Bo jak nazwać kretyńskie zachowanie Ayewa, który w meczu z WHU (0:2) dostał czerwoną kartkę już w 17 minucie za "łokieć na twarz Cresswella".

Tak więc mamy tu do czynienia z meczem, kiedy to "jedni już się poddali", podczas gdy drudzy "będą walczyć do końca". I biorąc pod uwagę ostatnie wyniki Kanarków, walka ta może nie skończyć się happy endem. 5 porażek pod rząd czy strata "władania nad własnym terenem" (np. Tottenham 0:3).

Słabo to wygląda. Na papierze the Canaries prezentują się znacznie lepiej niż AV (szczególnie w ofensywie), niemniej jednak to, że mamy tu do czynienia z pierwszym trupem PL (o czym piszę już od dawna), wcale nie oznacza, że the Villans nie będą robić punktów. I myślę, że rywal na ugranie chociażby remisu zdecydowanie w zasięgu.