Oprócz MC-Leicester, dla mnie drugi najciekawszy sobotni mecz. Aż ciarki po głowie przechodzą, jeżeli uświadomimy sobie, że Stoke ma za sobą 4 porażki pod rząd oraz to, że piłkarze Hughesa nie zdołali strzelić gola w 3 ostatnich meczach w PL (0:0, 0:3, 0:3). Do tego nie były to byle jakie porażki. Wszakże łączne 0:6 w ostatnich 2 meczach z MU (0:3) oraz Leicester (0:3) ma swoje wymowne - negatywne - znaczenie. Dlatego też ofensywa Hughesa w postaciach Arnautovicia, Bojana, Affelaya czy Shaqiriego po prostu musi się obudzić. A gdzie się budzić, jak nie ba Britannia.

Z kolei, statystycznie, Everton też nie wygląda najlepiej. Zaledwie 2 zwycięstwa w ostatnich 11 meczach mogą martwić, ale - po pierwsze - w ostatniej kolejce the Toffees zniszczyli Newcastle (3:0 - polecam zobaczenie karnego Barkleya ala Pananeka na 3:0); po drugie - śmiem twierdzić, że osoby nawołujące do zwolnienia Martineza to zwykłe "małe, szare i zahukane zakomputerowe hajterki", które nie mają zielonego pojęcia o piłce. Everton gra naprawdę fajną piłkę. Zgodzę się. Brakuje im trochę szczęścia (np. odpadnięcie w półfinale PP z MC: 2:1 i 1:3). Niemniej jednak, Lukaku (jeżeli zagra), Barkley, Lennon czy Deulofeu robią ogromną różnicę. Reasumując, bardzo ciekawy mecz na BS. Obydwie ekipy powinny zagrać va banque.