Normalnie - biorąc pod uwagę moją słabość do Tony'ego Pulisa - wszedłbym w ten mecz jedynką co najwyżej jako "risky", niemniej jednak ostatnie wydarzenia sporo zmieniły. Mam ogromną satysfakcję z tego, iż od pewnego czasu piszę o Evertonie jako o zespole grającym najlepszą "dla oka" piłkę w Anglii, i pomimo wielu krytycznych słów angielskich ekspertów w odniesieniu do the Toffees, cały czas stałem przy swoim zdaniu. I proszę: ostatnie 3 wyniki to fenomenalne "trzy razy 3:0" z Carlisle (FAC), Newcastle i Stoke. W szczególności mecz na Britannia ze Stoke dał do myślenia, kiedy to the Blues zdemolowali piłkarzy Hughesa jeszcze przed gwizdkiem na przerwę. Tak fenomenalna forma (warto zwrócić tu uwagę na sztos Lennona) doprowadziła do tego, iż Everton przeskoczył w tabeli Liverpool!

Są w gazie, i o ile the Baggies pod wodzą Pulisa zazwyczaj potrafią się postawić, o tyle brak zwycięstwa w ostatnich 5 meczach, w tym porażka z Newcastle (0:1) w ostatniej kolejce (Pulis nazwał tę porażkę "najgorszym meczem wyjazdowym pod jego wodzą u sterów Albionu") i przede wszystkim męczarnie w FAC (wyeliminowanie Peterborough dopiero po rzutach karnych) sprawiają, że trzeba tu szukać "investment". The show must go on.