Na Emirates (5) Arsenal (11-5-5 38-26) podejmie (3) Chelsea (15-4-4 39-14).

Cech - Mustafi, Mertesacker, Chambers - Maitland-Niles, Xhaka, Elneny, Bellerín - Sánchez, Welbeck - Lacazette

Courtois - Rüdiger, Christensen, Azpilicueta - Alonso, Bakayoko, Kanté, Fàbregas, Zappacosta - Hazard - Morata

Wenger ma problemy kadrowe, tracąc dodatkowo w weekend Kolasinaca i Koscielnego, którego występ jest mocno niepewny. A lista kontuzjowanych jest długa: Ozil, Monreal, Giroud, czy Cazorla z Ramseyem. Conte pod tym względem ma komfort, tylko Luiz i Musonda mają urazy, a przy zwycięstwie nad Stoke np. Hazard, Christensen, czy Fabregas nawet nie musieli podnosić się z ławki rezerwowych. Wcześniej The Blues mieli spokojny także mecz z Brighton, co w porównaniu do (3-2) Kanonierów z Crystal Palace i (1-1) West Bromem może i powinno zrobić różnicę. Zwłaszcza, że w ciągu 10 dni Arsenal zmierzył się także z Liverpoolem (3-3). Bramek jak widać nie brakowało, ale Cech nie zachował też czystego konta w żadnym ze spotkań. Na Emirates zresztą kibice się nie nudzą - w 10 grach w tym sezonie padło aż 35 bramek. Tutaj jednak zamiast ekipy Kloppa, pojawi się pragmatyczna na wyjazdach Chelsea (6-2-2 18-7), jedyny oprócz The Citizens zespół z jedną cyfrą po stronie straconych bramek w delegacjach. Zmęczenie świąteczno-noworocznym terminarzem w naszej ocenie zrobi tutaj różnice i The Blues nie stracą tutaj kompletu punktów.