Bez dwóch zdań będzie to wydarzenie historyczne. Pierwszy raz w historii finał ważnego europejskiego pucharu odbędzie się w Polsce. W finale Ligi Europy na Stadionie narodowym zmierzą się ze sobą
Dnipro i
Sevilla. Klasyk mawiał, żeby finałów nie obstawiać a jedynie je oglądać. Dlatego dzisiaj spróbujemy pograć bardziej rekreacyjnie. Nie jest to finał marzeń. O ile obecności
Sevilli życzyli sobie wszyscy o tyle Dnipro to największa niespodzianka tej edycji. Warto przypomnieć, że po pierwszych trzech meczach grupowych
Dnipro miało na koncie zaledwie 1 punkciki wtedy wydawało się, że awans z grupy to tylko marzenie. Dwa zwycięstwa w pozostałych trzech spotkaniach i korzystne wyniki w innych spotkaniach dały
Dnipro awans. Tak na dobrą sprawę awans, kdtórego być nie powinno. Gdyby sędzia nie popełnił błędu w meczu Karabach - Inter to
Dnipro pożegnałoby się z rozgrywkami. Faza pucharowa to już jednak zdecydowanie lepsza gra graczy z Ukrainy. Co ciekawe w żadnym dwumeczu
Dnipro nie było faworytem. A ogrywali kolejno: etatowego uczestnika Ligi Mistrzów Olimpiakos Pireus (2-0 u siebie i 2-2 w Grecji), kolejnego regularnego uczestnika Ligi Mistrzów Ajax Amsterdam (1-0 u siebie i po dogrywce 1-2 w Holandii), FC Brugge (1-0 u siebie i 0-0 na wyjeździe) oraz w półfinale Napoli (1-1 na wyjeździe i 1-0 u siebie). Jedynie z FC Brugge szanse na awans były wyrównane.
Sevilla od samego początku uważana była za jednego z faworytów tych rozgrywek. W końcu w całkiem niedalekiej przeszłości wygrywała to trofeum już trzykrotnie. W grupie spokojnie zapewnili sobie awans. A w fazie pucharowej ogrywali kolejno: Monchengladbach, Villareal, Zenit i Fiorentinę. Droga również niełatwa, ale obecność
Sevilli w finale nie może budzić jakichkolwiek zastrzeżeń. To w sumie tyle tytułem wstępu. Przejdźmy więc do samego meczu. Jak to spotkanie może wyglądać? Scenariusz początkowy pewnie tak, jak wszystkie mecze
Dnipro. Czyli Ukraińcy zagrają cofnięci i będą liczyli na kontry. To
Sevilla powinna prowadzić grę i próbować złamać mur
Dnipro. I teraz tak: z jednej strony
Sevilla potrafi kapitalnie zagrać pod bramką rywali. W swoich ostatnich 10 spotkaniach ośmiokrotnie strzelili 2 lub więcej goli. Z drugiej stronie
Dnipro wyśmienicie się broni a do tego umie dopomóc szczęściu. Scenariusz tego spotkania zmieni się jedynie w momencie gdy
Sevilla obejmie prowadzenie. Wtedy Dnipro będzie pod ścianą a kontrować będzie
Sevilla. I mniej więcej tak wyglądały półfinały z udziałem
Sevilli. Oczywiście w ataku grali kapitalnie, z polotem, finezją, ale przez to zapominali o defensywie i pewnie sami do dziś się zastanawiają jakim cudem Fiorentina nie wykorzystała żadnej z tylu dogodnych sytuacji.
Dnipro w tych rozgrywkach zasłynęło z tego, że jak już stworzy sobie jakąś dogodną sytuację to bezwzględnie ją wykorzystuje. I dlatego liczę na dobre widowisko okraszone kilkoma bramkami. Żeby to był finał z przytupem bo obie drużyny stać na to, aby zapewnić widowisko. Jeżeli chodzi o osłabienia w obu drużynach to wygląda to lepiej po stronie
Sevilli. Zagrają oni praktycznie w najsilniejszym możliwym zestawieniu. Nie zagra jedynie od dłuższego czasu kontuzjowany Pareja. W
Dnipro jest troszkę gorzej. Jakieś delikatne problemy z kolanem ma Seleznyow (strzelec obu goli w meczach z Napoli) i ukraińskie media sugerują, że rozpocznie mecz na ławce. Przewidywane składy na to spotkanie wyglądają następująco: