Ciężki mecz czeka dziś Sevillę. Nawet to, że grają u siebie, za bardzo nie ułatwia im sprawy. Deportivo Alavés to zdecydowanie najmocniejszy z beniaminków, a już wygrana na Camp Nou, to normalnie mistrzostwo świata. Zaś Sevilla ma prawo być przemęczona, wszak grają już 7. mecz co trzy-cztery dni (LM). Dodatkowo liczne kontuzje. A to przecież nie jest Real czy Barcelona, które to ekipy mają szeroką i mocną ławkę.

Sampaoli na pewno zdaje sobie z tego doskonale sprawę. I zapewne odpowiednio na to zareaguje ustawieniem i taktyką na ten mecz. Na początku sezonu jego drużyna szalała. Teraz nie ma co na to liczyć. Spodziewam się taktyki podobnej do tej z ich obu meczy w LM - długie utrzymywanie się przy piłce przy dyscyplinie i spokoju w defensywie. Plus oczywiście te ich zabójcze kontry.

Deportivo Alavés to zgrany i poukładany zespół. Mogą każdego ukłuć i zrobić kuku. Ale jak się do nich podejdzie poważnie i z szacunkiem (czego zabrakło zbyt pewnej siebie Barcelonie), to zagrożenie z ich strony staje się bardziej przewidywalne. Tak pograły z nimi ekipy, które jeszcze nie dawno też były w Segunda (Sporting i La Coruna) i oba mecze zakończyły się bezbramkowymi remisami.

Mimo, że to ostatni mecz przed przerwą reprezentacyjną, to Sampaoli raczej nie zaryzykuje i ustawi zespół na to, aby tego meczu nie przegrać. Jak wyżej wspomniałem - jego zespół jest przemęczony i osłabiony, to i na boisku powinno być wolniej, ostrożniej i granie na wybijanie z rytmu groźnego rywala.