Problemem Mourinho w tym meczu będzie to, że nie zagrają z zespołem pokroju Liverpoolu czy Barcelony. Zagrają z ekipą, która w pewnym sensie jest kopią the Blues. Przecież Simeone nie rzuci się na Chelsea od pierwszego gwizdka. A co za tym idzie, podopieczni Mourinho nie będą mieli wielu szans na wielbione przez Mou kontry. Widzę tu niezłą szachownicę. I zupełnie nie zgodzę się z opinią Portugalczyka, że po pierwszym meczu to Chelsea jest faworytem. Z perspektywy Atletico, jeden go to "tylko" jeden gol. Naprawdę niewiele wystarczy do szczęścia. No i nie zapominajmy, że Atletico jest w niesamowitym "mentalnym gazie", a to też powinno mieć tu znaczenie.