Z tym samym Bouremouth, które w każdym z trzech ostatnich ligowych spotkań straciło po trzy bramki. Wyłączając cudowny comeback z Liverpoolem – bo tak należy określić odwrócenie losów meczu, zdobywając trzy gole w kwadrans – zespół z Arturem Borucem między słupkami najpierw przegrał z Arsenalem (1:3), a ostatnio z Burnley (2:3), co tylko pokazuje, jak kiepsko radzi sobie obrona ekipy The Cherries. Niestety, lekki w tym udział Polaka, który zawinił choćby przy jednej z bramek The Reds.
Za utrzymanie tej tendencji [Betsafe] za zainwestowane 100 zł wypałci 530 zł - Gości powyżej 2,5 bramek.
W AFC z pewnością odczują brak kontuzjowanego Juniora Stanislasa. Ze względu na uraz kostki, Anglik opuścił mecz z Burnley i wiele wskazuje na to, że nie zdąży się wykurować na pojedynek z Leicester. W drużynie mistrza Anglii poza grą pozostaje bramkarz Kasper Schmeichel, jednak jego nieobecność jest praktycznie nieodczuwalna, ponieważ zastępuje go sprowadzony latem Ron-Robert Zieler.
Za wyjazdowym zwycięstwem Leicester przemawia momentum, jakie wydaje się, że złapali podopieczni Claudio Ranieriego. Pewna wygrana z Manchesterem City, strzelecki powrót klubowego talizmanu – Jamiego Vardy’ego, a także optymistyczne losowanie w 1/8 Ligi Mistrzów, w którym Lisy trafiły na Sevillę, sprawiają, że w starciu z grającym w kratkę i mającym duże problemy w defensywie Bournemouth, faworyt może być tylko jeden.