Faworyt może być tylko jeden i jest nim oczywiście Juventus. Stara Dama to od lat absolutny hegemon włoskiej piłki, co tylko potwierdza w tym sezonie. Nawet mimo przegrania czterech meczów na wyjazdach i częstego grania na pół gwizdka, Juve jest liderem Serie A z siedmiopunktową przewagą nad drugą Romą i aż dwunastoma „oczkami” więcej od ich wtorkowego rywala – Napoli, dlatego też kurs oscylujący w granicach 1.75 na zwycięstwo gospodarzy wydaje się całkiem sensowną inwestycją. Jednak tym razem mowa o meczu pucharowym, a z pucharami jak jest, każdy wie – te rządzą się własnymi prawami. Ekipa z Neapolu z pewnością pamięta, jak dosłownie dzień przed świętami AC Milan pokonał faworyzowany Juventus w Superpucharze Włoch, dlatego też kto powiedział, że na stadionie w Turynie zespół Sarriego nie powstrzyma ekipy Allegriego?
Kontuzja Allena połączona z dobrą formą Piotra Zielińskiego sprawia, że środkowy pomocnik powinien liczyć na występ od pierwszej minuty. 22-latek ewidentnie jest w gazie, co potwierdzają nie tylko dobre liczby wykręcone w bieżącej kampanii, ale przede wszystkim piłkarska jakość prezentowana w niemal każdym jego występie. Jak nie asystuje, to strzela, co zrobił choćby w niedawnym ligowym starciu z Chievo czy w 1/8 finału Pucharu Włoch przeciwko Spezii. Istnieje duża szansa, że razem z nim na murawie zamelduje się Arek Milik, którego trener bardzo ostrożnie wprowadza do gry po kilkumiesięcznej kontuzji. Niecałych 10 minut z Realem z Lidze Mistrzów, potem 20 we wspomnianym spotkaniu z Chievo i ostatnio ponad pół godziny w ligowej porażce z Atalantą – to pokazuje, że Milik nabiera sił i kto wie, być może trzy ostatnie mecze bez bramki Driesa Mertensa skłonią Sarriego do tego, by ten postawił na Polaka. Kolejny strzał z dystansu Piotrka, główka Arka, albo zamienione na gola prostopadłe podanie Ziela i z postawionych 100 złotych zrobisz 250. Nawet jeżeli Napoli w Turynie nie wygra.