Ja jednak zdecyduje sie na Szwajcara. W ostatnim meczu 2-0 dla Wawrinki, wczesniej zwyciestwo - rowniez w dwoch setach - na Foro Italico. Mozna mowic, ze 14 porazek, ze wielki Rafa, ze slaba glowa Wawrinki, ale Szwajcar juz niejednokrotnie udowodnil, ze to tak naprawde bzdura. Ze slaba glowa nie wygrywa sie turniejow wielkoszlemowych. Ze slaba glowa nie notuje sie czterech cwiercfinalow Wielkiego Szlema w sezonie, z ktorych dwa zamieniaja sie w polfinaly, a jeden - w wygrany turniej.
Jesli ktos ma tu problemy, to wlasnie Nadal. W hali nigdy nie blyszczal, na twardych kortach gral solidnie, ale w tym roku nawet jego ukochana maczka go nie lubi. Niby ledwie 6 porazek na tej nawierzchni, ale to jest najwiecej od... 2003 roku! Fognini, Lopez, Brown, Verdasco, Berrer, Dolgopolov - kto pamieta, kiedy ostatnio Hiszpan przegrywal z takimi rywalami? I nie byly to pojedyncze wpadki, bo ten sam Fognini ogral go trzykrotnie w jednym sezonie.
Szwajcar z kapitalnym backhandem, serwisowo oczywiscie jest przepasc. Nadal niby regularniejszy, ale czy regularnosc zapewni mu 2-0 w setach? Do tego wieczne problemy z kolanami, stopami, plecami... mimo calego doswiadczenia, mimo swietnego h2h, Nadal wiele stracil przez ostatnie pare sezonow i w obecnej formie ciezko uwazac go za zdecydowanego faworyta. Oczywiscie moze sie skonczyc w dwoch tie-breakach, ale Szwajcar nie powinien rozpoczac tego turnieju od szybkiej porazki. Ba, pokusilbym sie nawet o stwierdzenie, ze to Nadal moze miec problemy z ugraniem chociaz seta.