Foster - Gibbs, Evans, Hegazi, Nyom - Brunt, Barry, Livermore, McClean - Rodriguez, Robson-Kanu
Cech - Maitland-Niles, Mustafi, Holding, Bellerín - Xhaka, Elneny, Coquelin - Sánchez, Welbeck, Walcott
Gospodarze dalej bez wygranej w lidze, a seria trwa niczym wygrane The Citizens, co oczywiście w tym przypadku jest dramatyczne.
WBA zadomowił się w strefie spadkowej i punktów musi szukać z każdym. Zwłaszcza, że co ciekawe w ostatnich dwóch sezonach dwukrotnie na The Hawthorns ograli
Kanonierów! Wenger musi sobie tu poradzić bez Monreala, czy Giroud, ale ostatnie wyniki są całkiem dobre, a 6 goli - po 3 strzelone Liverpoolowi i Crystal Palace są godne odnotowania.
West Brom potrafił co prawda w grudniu w 6 meczach, aż trzy razy zachować czyste konto, ale wystarczyło to tylko na (0-0) w Liverpoolu, co samo w sobie jest sukcesem, oraz na bezbramkowe remisy na The Hawthorns z Crystal Palace i Evertonem w ostatnim meczu. Niestety o Krychowiaku nie ma co tutaj wspominać, Padrew udsunął go ze swojej koncepcji gry. Doceniamy fromę strzelecką
Arsenalu, ale przy tak napiętym terminarzu i rywalu, który głównie będzie starał się przeszkadzać, mają olbrzymie problemy ze skutecznością - 14 goli w 20 meczach, aż czterech trafień się tutaj nie spodziewamy. Jeśli
Kanonierzy nie stracą pierwsi bramki i nie będą musieli gonić wyniku, Wenger z pewnością zadowoli się skromnym zwycięstwem i kontrolowaniem przebiegu boiskowych zdarzeń dłuższym utrzymywaniem się przy piłce, a porównywanie siły ataku
WBA z ofensywnym Crystal Palace ogranym przez
Kanonierów w ostatniej kolejce (3-2) raczej jest nie na miejscu.