Alan Pardew może zostać pierwszym managerem w erze Premier League, który wygra na Stamford Bridge z trzecim klubem (Newcastle, Crystal Palace), ale nawet z będącą kompletnie bez formy (5) Chelsea (15-5-6 46-23) nie będzie to łatwe zadanie dla ostatniego w tabeli  (20) West Brom (3-11-12 21-37), które wygrało w tym sezonie tylko trzy z dwudziestu sześciu ligowych spotkań.

Courtois - Rüdiger, Luiz, Azpilicueta - Emerson (Alonso), Fàbregas, Kanté, Moses - Willian, Hazard - Giroud

Foster - Evans, Hegazi, Dawson - Gibbs, Brunt, Barry, Krychowiak, Phillips - Rodriguez, Sturridge

Brak Christensena, Moraty, Bakayoko oraz prawdopodobnie Pedro, Brakleya i Alonso do dyspozycji Conte, Padrew nie może skorzystać z Chadliego i Morrisona, ale Krychowiak, Robson-Kanu, Gibbs i Livermore powinni już być dostępni dla managera gości. Z pewnością rozczarowanego (2-3) z Southampton w ostatniej kolejce, bo o ile porażka z The Citizens była planowa, to z Brighton i Evertonem ugrali cztery oczka, a na Anfield utarli nosa The Reds w FA Cup (3-2). Chelsea po kompromitacjach z Bournemouth (0-3) i Watford (1-4), choć w drugim meczu kłopoty zapewnił głównie Bakayoko bezmyślnie łapiąc kartki w pierwszej połowie. West Brom pokazał niedawno z Liverpoolem, że z potrafią skarcić faworyta i w naszej ocenie to nie do końca musi być mecz po którym pozycja Włocha się wzmocni. Postawimy tutaj na przynajmniej 10 rzutów rożnych, zakładając, że zbyt szybko Fostera nie zmuszą do kapitulacji. Średnio (11.5) rzutu rożnego notuje się na Stamford Bridge w tym sezonie, to trzeci wynik w lidze, z czego The Blues mają ich średnio sami prawie osiem (7.8) West Brom na wyjazdach kilka okazji ze stałych fragmentów zwykle miewa (4.1) i dwucyfrowa liczba cornerów wydaje się do osiągnięcia w poniedziałkowy wieczór w meczu zamykającym 27 kolejkę Premier League.