W Londynie (12) West Ham (9-4-11 30-37) podejmie (1) Liverpool (19-4-1 55-14), przewidywane składy:

Fabianski - Cresswell, Ogbonna, Diop, Zabaleta - Noble, Rice - Anderson, Nasri, Snodgrass - Carroll

Alisson - Robertson, Dijk, Lovren, Milner - Keita, Fabinho, Wijnaldum - Mané, Firmino, Salah

Trzy porażki z rzędu Młotów w Bournemouth (0-2) i Wolverhampton (0-3) w lidze oraz wstydliwe (2-4) z Wimbledonem w FA Cup. The Reds nie wykorzystali za to potknięcia The Citizens ze Srokami i tylko podzielili się punktami z Leicester (1-1). I ta presja będzie im towarzyszyć z każdym meczem, w sezonie, gdzie znowu wszyscy liczą, że po dziesiątkach lat odzyskają mistrzostwo. Manuel Pellegrini ma mnóstwo problemów z kontuzjami, a niepewny jest tutaj występ i Fabiańskiego i Arnautovicia, a dość wymienić, że na liście nieobecnych są Lanzini, Balbuena, Wilshere, Yarmolenko, czy Perez. Klopp aż takich zmartwień nie ma, a do tego po pauzie wraca Milner. Oczywiście faworytem są goście, ale my postawimy na rzuty rożne, które stosunkowo nisko jeśli chodzi o ilość wyliczyli bukmacherzy. Przy średniej West Ham w Londynie (10.9) w tym sezonie, konieczności gry o zwycięstwo The Reds i ich średniej wyjazdowej (9.7) zakładamy, że w wyniku różnych boiskowych zdarzeń liczba cornerów zbliży się w okolice dwucyfrowych wartości. Warto też dodać, że w pięciu ostatnich spotkaniach West Hamu z Liverpoolem padały przynajmniej cztery bramki (2-2, 0-4, 1-4, 1-4, 0-4), a w czterech ostatnich The Reds są bezlitośni dla tego rywala.