Tu stara śpiewka w postaci defensywnego dramatu the Red Devils. To co robiła ofensywa Stoke z defensywą MU podczas stałych fragmentów gry było wręcz ... żałosne. Dodatkowo nasuwa mi się tu analogia do Arsenalu. Mianowicie, Święci pechowo przegrali na the Emirates (kiedy to byli zdecydowanie lepsi), ale już w ostatniej kolejce zrewanżowali się Kanonierom, SPOKOJNIE wygrywając 2:0. Podobnie było w meczu z MU na St. Mary's. Święci grali w piłeczkę, ale to United wygrali. I o ile może trudno wierzyć w zwycięstwo piłkarzy Ronalda Koemana na Old Trafford, o tyle na bramkę z całą pewnością ich stać. Tym bardziej, że MU ma za sobą - jak to powiedział Van Gaal - "wpadkę" na Britannia (1:1) ze Stoke (jak dla mnie, to powinien się cieszyć z punktu, bo zwyczajnie byli SŁABSI). Mimo wszystko, Van Gaal poruszy swój atak, żeby zdobyć pełną pulę "at home". Zgodnie z zasadą, możemy stracić wiele goli, ale o jedną więcej niż Southampton mamy mieć na swoim koncie.