(2) Jagiellonia (12-6-5 32-24) podejmie (12) Lechię Gdańsk (6-8-9 31-36). Gospodarze po wygranych w Gliwicach (2-0) i Cracovią (1-0), goście po (1-1) z Wisłą Kraków przegrali z Piastem u siebie sensacyjnie (0-2). W tej chwili do czołowej 8 tracą już 7 oczek i ich udział w grupie mistrzowskiej, do czego aspirują zaczął się oddalać. Kadrowo oczywiście wygląda to nieźle, ale problemy ze skutecznością, kontuzja Wolskiego i chyba jednak nie najlepsza atmosfera w szatni Adama Owena robią swoje. To chyba mecz ostatniej szansy, aby nie utkwić na dole tabeli - przecież ostatnia Pogoń ma tylko pięć punktów mniej. Lechia ostatnio na Jagiellonię ma jakiś patent (3-3, 0-4, 0-3, 1-5 w Gdańsku, 0-1, 0-3 w Białymstoku) i trenerowi Mamrotowi z pewnością trochę to psuje samopoczucie, bo Jaga po starcie wygląda naprawdę mocno, a pomału wprowadzani Bezjak, czy Lazarević dobrze uzupełniają mocną linię pomocy gospodarzy. Z drugiej strony także zastępujący Kelemena - Pawełek zachował dwa czyste konta, choć też kuriozalne interwencje w jego stylu są też na jego koncie. Gra na remis nic tutaj Lechii nie da - mimo formy Jagiellonii i patrząc na zapowiadane składy, przynajmniej 10 dośrodkowań z narożnika boiska w wykonaniu obu tych zespołów wydaje się naturalnym typem biorąc pod uwagę siłę skrzydłowych, czy 3-5-2 z Peszko i Stolarskim na bokach gości, chyba jedynymi do których nie można mieć pretensji po pierwszych spotkaniach. Na nudne 0-0 patrząc na ostatnią historię spotkań Jagi z Lechią się także raczej nie zanosi.