Sobota, 20:30, w Poznaniu (7) Lech (5-2-4 17-14) podejmie (6) Koronę Kielce (5-4-2 15-12). W czołówce ekstraklasy jest po 11 kolejkach bardzo ciasno i szósta w tabeli drużyna Gino Lettieriego ma tylko dwa punkty mniej od lidera, który gra w piątek. Kolejorz jest w tabeli siódmy, traci do kielczan dwa punkty, ale Lech wreszcie będzie miał wsparcie swoich kibiców, którzy po raz pierwszy w tym sezonie wracają  na trybuny ze zorganizowanym dopingiem. Na stadionie przy ulicy Bułgarskiej nie było go od poprzedniego sezonu, od pojedynku z Legią po którym nałożono kary. Korona będzie osłabiona - zagra bez dwóch podstawowych obrońców – Rymaniaka i Gardawskiego. Obaj ci piłkarze muszą pauzować, gdyż w ostatnim meczu z Jagiellonią (1-1) otrzymali czwarte żółte kartki. Kapitan, Rymaniak zagrał we wszystkich dotychczasowych meczach Korony w lidze, od pierwszej do ostatniej minuty. Taką statystyką może pochwalić się jeszcze tylko bramkarz Hamrol, który w sobotę zacznie raczej w podstawowym składzie. Gardawski również zagrał we wszystkich spotkaniach i wszystkie rozpoczynał w wyjściowej XI. Nadal na obozie reprezentacji przebywa Pape Diaw. Z Poznania na kadrę udali się Gytkjaer, Makuszewski, Jóźwiak, Tomczyk, Gumny i Sobol, ale też wszyscy od czwartku są na miejscu. Tabela jest spłaszczona, Korona do tego wygrała tutaj na wiosnę (1-0), ale jednak powrót na trybuny fanów Lecha to rzecz w naszej lidze trudna do przeoczenia. Uważamy, że gracze Djurdjevicia wytrzymają presję i zdobędą cenne trzy oczka w tym starciu. Doceniamy Koronę i jej tylko dwie porażki w tym sezonie, ostatnią końcem sierpnia w Gdańsku (0-2), ale powiedzmy sobie szczerze - ten bilans jest zdecydowanie na wyrost i  nie takie drużyny gubiły punkty w Ekstraklasie w najmniej spodziewanym momencie.